wtorek, 4 listopada 2014

Real Techniques Miracle Complexion Sponge – jajko nabroiło

Gąbka do makijażu z RT miała pójść na tapetę w późniejszym czasie, ale po tym co dzisiaj z rana zaprezentowała, sama się poprosiła o wcześniejsze przedstawienie. Tym samym nie będzie to opinia w pełni pozytywna, ale zacznijmy od początku.



Jakieś 2 tygodnie temu zakupiłam gąbkę, o której dotychczas czytałam w samych superlatywach. Wcześniej nie miałam zbyt wiele do czynienia z tego typu aplikatorami, najbardziej sprawdzonym sposobem było nakładanie podkładu po prostu palcami. Co mogę o niej powiedzieć dobrego:
  • jest mięciutka, bardzo dobrze że się nią pracuje, miła w dotyku,
  • ciekawie wyprofilowany kształt, ze spłaszczoną, „uciętą” jedną stroną i szpiczastą drugą, dzięki czemu można łatwo dotrzeć do wszelkich załamań,
  • bardzo łatwo się ją czyści,
  • daje naturalne wykończenie.

Niestety dzisiaj rano, przy dopiero trzecim użyciu tego cudeńka, pękło sobie na wąskiej końcówce :/ Pierwsza myśl: 30 zł i tak sobie po prostu pękło? To jakbym dostała w twarz ;) OK, wiem, że ma kształt jajka, ale czy to znaczy, że trzeba się z nim obchodzić jak z jajkiem? Tylko tak na dobrą sprawę to „ja nic nie zrobiłam, to nie ja”. Żadnych specjalnych tarmoszeń, ot zwykłe rozcieranie pod okiem.


Używałam gąbki na mokro (wtedy też zwiększa swój rozmiar), z podkładem Kanebo Sensai, który jest w miarę lekkim, no może średnio kryjącym podkładem i mam wrażenie, że odrobinę lepiej Sponge sprawdzała się będzie z tymi mocniej kryjącymi, np. Estee Lauder Double Wear. Lżejsze podkłady jakby trochę szybciej „znikają” w jej czeluściach, ale może to mylne wrażenie…?

No nic, trzeba będzie znieść to jajko :P Ale na poważnie, inspiracje do makijażu czy pomoc w wyborze odpowiedniego produktu niejednokrotnie otrzymywałam dzięki rzetelnym blogerkom i bardzo cenię sobie szczere opinie, więc mówię jak jest ;) Oczywiście przygoda ta nie zmienia mojego ogólnie pozytywnego podejścia do tego produktu. Wykończenie nałożonego podkładu jest naprawdę bardzo naturalne, dzięki nakładaniu lekko zwilżoną gąbką eliminuje wszelkie smugi. Polecam, zwłaszcza jeśli nie zależy nam akurat np. na super kryciu policzków. Wtedy namoczona wcześniej gąbka z kosmetykiem pozostawia na skórze równą, a jednocześnie cienką warstewkę podkładu, co jest trudniejsze do uzyskania samymi palcami.

Miałam jakiś czas temu okazję wypróbować jednorazowo Pro Blending Sponge firmy INGLOT. To jajko wydaje mi się jednak dużo mniej elastyczne, jakby bardziej zbite, przez co wydaje się, że może trochę gorzej rozprowadza się nim podkład. Z drugiej strony, może taka struktura gąbki przekłada się na jej większą trwałość?


A jakie są wasze opinie? Czy miałyście już styczność z Miracle Sponge? A może znacie coś lepszego?

Buziaki, MARcelina :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz